Miłoszowa sówka, prawie płomykówka
Najnowsza sowa w Lanckoronie
Sowa też z Lanckorony
Miłoszowa sowa
Franiowa sowa
Śnieżna
U Ewki w pokoju
Sowa w Muzeum Powstania Warszawskiego
Pierwsza sowa dla Jurka
Skarbonka Jurka
Sowa z Czernej
Zamroczona sowa
Jeszcze przed tymi mrozami, pewnej nocy, około godziny drugiej, przyleciała do nas sowa. Leciała bezszelestnie prosto w nasze okna, ale zawróciła w ostatniej chwili i usiadła na czubku niskiego drzewa. Siedziała i patrzyła na nas, a my na nią. Nie zdecydowalismy sie na zdjęcie i błysk lampy, nie chcielismy jej spłoszyć. Po chwili odbiła się od drzewa, wzniosła do góry i odleciała. Była wielka, piekna i prawdziwa, w srodku blokowiska.
gość niezwykły, a ptaki wiedzą kogo odwiedzić (wiem coś o tym!)
OdpowiedzUsuńsowe_love :) piękne są te ptaszyska, takie majestatyczne...
OdpowiedzUsuńŚwietna kolekcja sówek! :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę spotkania
OdpowiedzUsuń